Strony

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 16

                        * Alice' POV *

Jest dziwnie. Nie wiem czy to co myślę, że czuję, jest prawdziwe. Dzwonił chyba z milion razy. W nocy, rano, w południe. Dosłownie co sekundę. Nie dziwię mu się. Pewnie w ogóle nie ma pojęcia o co mi chodzi. Nie oczekuję od niego jakichś wyznań miłosnych, bo to pewnie nigdy nie będzie miało miejsca. Nie czuje tego co ja. Jestem tego pewna. No może nie w stu procentach przez ten pocałunek razy dwa, ale po części właśnie tak jest. Mogę się mylić. Nie mam pojęcia. Nie mogę zajrzeć do jego myśli. Jeśli chodzi o moje spotkanie z Niną, to wyszło na to, że teraz siedzimy z w ' Starbucks coffee '. Opowiedziałam jej o tym wszystkim ze szczegółami. Oczywiście ochrzaniła mnie za tą ucieczkę, ale to nic. Powiedziała, że powinnam do niego zadzwonić i przeprosić, albo przynajmniej odebrać. Zachowuję się strasznie dziecinnie i egoistycznie, chyba pora to zmienić. Jeśli chodzi o Ninę, to zaczęła spotykać się z Louisem. Tak na poważnie. Gdy usłyszałam te słowa wypowiadane z jej ust, to praktycznie pisnęłam ze szczęścia nie przejmując się dziwnymi spojrzeniami ze strony innych ludzi w kawiarni. To była dla mnie wspaniała wiadomość. Na serio. Gdy już wróciłam do domu i usiadłam na kanapie, przed telewizorem, mój telefon zaczął dzwonić. Zayn. Odebrać?! Uspokój się. Ogar. Zielona słuchawka.
- Hej. - Wypaliłam szybko. Może trochę za szybko.
- Alice? Co się stało? Czemu nie odbierasz telefonu? Zrobiłem coś nie tak?
- Nie. To nie twoja wina. - Odparłam z westchnięciem. A może to jednak trochę jego wina? W końcu to w nim chyba się zakochałam do cholery.
- No to o co chodzi? - Usiadłam na łóżku z zdenerwowania skubiąc kawałek pościeli.
- To skomplikowane.
- To mi to wyjaśnij.
- Długa historia.
- Mam czas. - Kurde.
- To raczej nie na telefon. - Odparłam, na co on chyba trochę się zdziwił, bowiem na chwilę się zawiesił.
- Hmmm… No to się spotkajmy. - Przęknęłam ślinę i potrząsnęłam głową, żeby chociaż trochę się ogarnąć. 
- Okej. - Mam nadzieję, że tym razem nie ucieknę. 
- Dobra. Przyjadę po ciebie i pojedziemy do mnie? Jeśli to takie ważne to nikt nam nie będzie przeszkadzać. - Czy on ma na myśli moją matkę? Ale sam na sam z nim? Znowu?
- Za pół godziny?
- Będę. Tylko nie uciekaj. - Znowu wyszłam na idiotkę. Boże, jaki wstyd. Nie musisz wypominać mi tego do końca życia. Naprawdę, nie trzeba.
- Czekam. - Rozłączyłam się jak najszybciej umiałam i pognałam do łazienki po drodze łapiąc jakieś przypadkowe ciuchy. Przecież nie mogę wyglądać jak jakieś ufo przed greckim… leniwcem na haju.


Ubrałam okulary żeby nie mógł widzieć moich oczu. Tak na wszelki wypadek, bo podobno z oczu można wyczytać miłość. Nie wątpliwie mógłby. Co ja wygaduję? to już jakaś obsesja? Właśnie dlatego wzięłam okulary. Nie wiem czy będę potrafiła mu powiedzieć. Możliwe, że mnie wyśmieje, powie, że nie jestem w jego typie, a to zabolałoby najbardziej. Boję się jego reakcji. Potem przez resztę jego życia będzie się ze mnie nabijał, nawet jeśli dalej będę jego przyjaciółką. Za dużo o tym myślę. Chcę mieć to już za sobą. Jakby na zawołanie, właśnie w tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. A może nie? Strasznie się zestresowałam, ręce zaczęły mi się pocić. Mam go znowu zobaczyć? A co jeśli dostanę zawału serca? Zbiegłam po schodach podtrzymując kapelusz, żeby mi nie spadł. Otworzyłam drzwi, a w moim brzuchu obudziło się stado motyli wraz z ujrzeniem jego osoby. Co się dzieje? Teraz to już chyba jestem tego pewna w stu procentach, zważywszy na to, w jaki sposób reaguję na jego obecność, jak na mnie działa. 
- Cześć, Alice. - Przywitał się z szerokim uśmiechem, powalającym mnie na kolana. Nawet nie masz pojęcia...
- Hej. - Urwałam szybko unikając jego wzroku, bo wtedy chyba bym zemdlała. Zrobiło się gorąco. I to wcale nie przez temperaturę panującą na zewnątrz. Czarne plamy. Dlaczego tak mi na tym zależy? 
- Idziemy? - Ten głos... Proszę cię, nie mów już nic więcej. Nie odzywaj się.


Proszę. Skinęłam tylko jak gdyby nigdy nic i ruszyłam w stronę jego samochodu, który w tym momencie nie miał dla mnie żadnego znaczenia. Miałam w dupie to, że jest cholernie drogi i nowoczesny. Liczył się tylko on. Kiedy ja zdążyłam a ż tak się w nim... zakochać. Tak, przyznaję się. Znam go około trzech tygodni, a już mnie w sobie rozkochał nawet o tym nie wiedząc. A to tylko dlatego, że musiałam zachować się jak idiotka i uciec, zamiast mu o tym powiedzieć. Ale z drugiej strony zdąrzyłam już wszystko przemyśleć i jestem co do tego pewna. Tylko jak mu to teraz powiedzieć? Nie powiem, zdziwiłam się ogromnie gdy złapał mnie za rękę, w samochodzie, gdy już jechaliśmy. 


Wcale nie pomagasz... Grrr… spajrzałam na nasze złączone ręce i mimowolnie się uśmiechnęłam. Może nie jest tak źle? Jeżeli złapał mnie za rękę to może.. może też coś do mnie czuje? Dobra, uspokój się, Alice. To jeszcze nic nie znaczy. Dłoń zaczęła mi drżeć, a on chyba to wyczuł.
- Zimno ci? Przecież na dworze jest gorąco, tu z resztą też.
- Co? Nie. - Znowu pewnie wyglądam jak pomidor.
- Więc o co chodzi? Cała się trzęsiesz. - To ze strachu pacanie.
- O nic.
- To co masz mi do powiedzenia jest aż takie straszne? - Ani trochę.
- Nie straszne... tylko..
- Tylko?
- Stresujące. - Tak! Punkt dla mnie za dobrą odpowiedź panie piękny! Wygrałam coś może? Nie? Już się zamknął, to dobrze bo nie zniosłabym dłużej słuchania tego pięknego głosu. 

                               ***

- Co chciałaś mi powiedzieć? - Ten moment nadszedł. Resztki odwagi uszły ze mnie w mgnieniu oka.
- No.. Bo wiesz.. - Jąkałam się. Bardzo dobry znak, oczywiście. Mistrzyni sarkazmu się kłania.
- Słucham. - Powiedział spokojnie. No to się zaraz zdziwi...
- Chyba się zakochałam. - Wypaliłam prosto z mostu. No prawie. W jego oczach zobaczyłam szok i ... Zawód? Czy ja dobrze widzę?
- Rozumiem. Nie chcesz mi robić zbędnych nadziei, dlatego mi to mówisz. Nie wiedziałem, że zauważyłaś. - Słuchałam go uważnie. Jakich nadziei? Co miałabym niby zauważyć?
- Nie. Nie o to mi chodzi.
- Jak to nie o to? Mam zniknąć z twojego życia, albo sobie odpuścić, tak? - Że co?! O czym on mówi do cholery?! Co odpuścić?!
- Nie! Czekaj! Nie rozumiesz..
- Kim on jest? - Co?! Spojrzałam na niego niezrozumiale. - No co? Chcę wiedzieć, czy osoba na której cholernie mi zależy, zakochała się we właściwej osobie. Kto to? Znam go?
- To ty.

______________________________________________________________________


                          UWAGA !!! 

BYŁABYM OGROMNIE WDZIĘCZNA, GDYBYŚCIE ZAJŻELI NA TEGO BLOGA : holdmeinyourarms-louistomlinson.blogspot.com

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg. Omg. Zesrałam sie.
    Asdcghjkleirnneuxkeknxjwkkqpq.

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ sweetaśnie <333 Jak Zayn się zdenerwował i zrobił zazdrosny ,a Alice mu powiedziała ,że to w nim się zakochała <3

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? To skomentuj, albo zostaniesz zadźgany przeze mnie widelcem <3