Strony

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 25

                      
      
                         * Alice' POV *


Od rana byłam cała rozpromieniona. Cieszyłam się życiem. Jestem na prawdę dziwna. Jednego dnia chodzę przygnębiona i nie chce mi się nawet rozmawiać z ludźmi, a następnego jestem wesoła, buzia mi się nie zamyka i chodzę z bananem na ryju dwadzieścia cztery godziny na dobę. 




Może to przez Zayna? Ma dzisiaj do mnie przyjechać o trzynastej, a jest jedenasta. Nie mogę się doczekać, aż znowu go zobaczę. Westchnęłam głośno, próbując pomóc mamie przy robieniu babeczek. Mówiłam już, że moja rodzicielka uwielbia piec? Nie? To mówię teraz. 


- Dzisiaj przyjdzie Zayn. - Mruknęłam cicho. Zapomniałam, że ona nie wie. Powinnam jej powiedzieć.
- Zayn? Znowu? 
- Taa.. - Bąknęłam wielokrotnie mieszając krem śmietankowy.
- Nie odpowiedziałaś mi kiedyś do końca na pytanie o niego. - Przełknęłam głośno ślinę, zatrzymując się w bezruchu.
- Noo.. Bo tak się składa, że.. - Zaczęłam, a moja mama patrzyła się na mnie pytającym wzrokiem. - My już jesteśmy.. no wiesz, razem, od jakiegoś czasu. - Powiedziałam patrząc w podłogę. Po chwili ciszy, zdecydowałam się podnieść na nią wzrok.


- Co? Czemu mi nie powiedziałaś wcześniej? - Udawała oburzoną, ale coś jej to nie wychodziło. Zaśmiałam się cicho z jej wyrazu twarzy i wróciłam do mieszania kremu. - To coś poważnego? Kochasz go? - Wypaliła prosto z mostu robiąc dziwnie zadowoloną i ciekawską minę.


- Dobra, koniec. - Machnęłam ręką przed sobą dając jej znak, że ma przestać gadać.
- Powieedz. - Mruknęła przeciągle, zupełnie jakby była jakąś nastolatką w moim wieku. Troche dziwne, ale taka jest właśnie momentami moja mama. Spojrzałam na nią rozbawionym wzrokiem.


- Tak, kocham go. Bardzo. - Odparłam rumieniąc się i unikając jej wzroku.
- Serio? - Spytała patrząc na mnie z iskierkami w oczach, na co lekko przytaknęłam głową. - Może w końcu dasz mi szansę porozmawiać z przyszłym zięciem? - Powiedziała, na co ja, mało brakowało abym udławiła się własną śliną. 
- Mamo! - Warknęłam przecierając twarz dłonią, z zażenowania. - Weź się tak nie zapędzaj, co? - Dokończyłam przewracając oczami.


- No okej, ale skoro to coś poważnego to nigdy nie wiadomo.. - Pomachała mi palcem wskazującym przed twarzą po czym wróciła do poprzedniego zajęcia.
- Oj, cicho bądź. - Bąknęłam, na co głośno się zaśmiała.


                              ***


Siedziałam na schodach, na przeciwko drzwi i wpatrywałam się z niecierpliwością w drewnianą powłokę, sprawdzając co chwila godzinę. Dwunasta pięćdziesiąt jeden. Warknęłam ze zdenerwowaniem i oparłam się głową o poręcz. 


Moja mama zerkała na mnie co pięć sekund rozbawiona tym zachowaniem, myśląc, że nie widzę. Widziałam, doskonale. A niech sobie ma ze mnie ubaw. Proszę bardzo. Zaczęłam dokładnie przyglądać się drzwiom. Są takie ciekawe. Takie drewniane.. ale jasne. 


Z rozmyślania o pięknym kolorze drewna drzwi wejściowych wyrawał mnie jakże denerwujący dzwonek do drzwi. Kto śmie mi przerywać w takiej chwili?! Zaraz.. Zayn! Zerwałam się gwałtownie i rozpoczełam szaleńczy bieg. Co z tego, że drzwi były jakiś cztery metry ode mnie. Otworzyłam drzwi i zastygłam w bezruchu. 




Stał tam. Taki idealny, że aż szkoda mi było go dotknąć. Przeniósł na mnie swój wzrok i uśmiechnął się szeroko. Wpuściłam go do środka i przytuliłam się do niego. Oderwałam się dopiero, gdy uświadomiłam sobie, że temu wszystkiemu przygląda się z uśmiechem moja mama. 


Odchrząknęłam znacząco i zaprowadziłam go za rękę do salonu. Skazany na śmierć.
- Dzień dobry Pani - Przywitał się wesoło Zayn.
- Cześć Zayn. Mów mi po prostu Kate. Pewnie będziesz wpadać tu częściej skoro jesteście razem. - Ahh.. Moja mama próbuje być fajna? To skończy się katastrofą. Pokręciłam z zażenowaniem głową i zakryłam twarz dłonią. Ja jej nie znam. 


Zayn zaśmiał się cicho z mojej reakcji i szturchnął ramieniem w bok. Odskoczyłam kawałek piorunując go wzrokiem i przewróciłam oczami.
- Tak myślę. Dobrze Kate. - Mruknął zwracając się do mojej mamy.
- Może jednak chodźmy na górę. - Odparłam ciągnąc go za rękaw bluzki w stronę schodów.


- Twoja mama wydaje się być całkiem miła. - Powiedział idąc za mną do pokoju i zamykając za sobą drzwi.
- Taa. - Zaśmiałam się cicho, siadając na łóżku. - Co robimy? - Spytałam po chwili ciszy. 
- Byłaś jakaś dziwna, wtedy, u mnie. Taka.. Strasznie obojętna. - Odparł patrząc na mnie i ignorując moje wcześniejsze pytanie. Przęłknęłam ślinę od razu poważniejąc. Odchrząknęłam cicho i spojrzałam w jego oczy. Przypatrywał mi się, nawet nie mrugając. Dziwne, ja tak nie potrafię. 


- Nie rozmawiajmy o tym. - Sama nie wiedziałam dlaczego wtedy taka byłam. Westchnęłam, wstając i obejmując go mocno. Chyba się tego nie spodziewał. Po chwili, jednak, owinął ręce wokół mojej talii. - Kocham cię. - Bąknęłam wpychając głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Ja ciebie też.


                              ***


Po jakiejś godzinie rozmów zdecydowaliśmy, że wybierzemy się do parku, na spacer. Wzięłam ze sobą aparat, więc robiłam setki zdjęć. Dosłownie. W szczególności Zaynowi. Tak szczerze, chyba nawet mógłby zostać modelem. Parsknęłam śmiechem na samą myśl.




- Z czego się śmiejesz? - Spytał, patrząc na mnie z rozbawioną miną.
- Nie, nic. - Od razu przybrałam poważną minę, nie chcąc mu mówić o temacie moich dziwnych myśli. Nie mogłam jednak utrzymać długo tej miny, bo chwilę później znowu się śmiałam.
- No powiedz. - Mruknął błagalnym tonem. 


- Wyobraziłam sobie ciebie jako modela.- Powiedziałam w końcu i zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej. 
- Byłbym taki zły? - Śmiał się razem ze mną. Podeszłam do niego i owinęłam ręce wokół jego karku. Patrzył na mnie zaskoczony. Pocałowałam go. Ja, jego. Chyba po raz pierwszy.




Przytulił mnie do siebie. Westchnęłam głośno i popatrzyłam przed siebie, wplatając palce w jego miękkie włosy.





___________________________________

2 komentarze:

Przeczytałeś? To skomentuj, albo zostaniesz zadźgany przeze mnie widelcem <3