Strony

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 4

             
                      * Liam's POV *

Czekałem na Alice już od czterdziestu minut. Miałem przygotowane filmy i jedzenie. Może rodzice jej nie pozwolili? Zawsze jest przed czasem. Zadzwonię. Pierwszy sygnał, drugi. Nic. Co się dzieje? Minęła kolejna godzina a jej jak nie było tak nie ma. Dzwoniłem już chyba z milion razy ale cały czas jest ta sama reakcja. Kurwa. Może oni jej coś zrobili?! Nie! To nie możliwe. Szybko ubrałem buty i wybiegłem z domu. Biegłem prosto do domu Alice. Tą drogą którą zawsze chodzi. Oglądałem się co chwilę do tyłu i na boki. Nagle w oddali zobaczyłem chyba jakąś torbę. Podbiegłem bliżej. To torba Alice! Na pewno! Nie! To nie możliwe! Złapałem się za głowę i zaczęłem panikować. Co oni ode mnie chcą?! Zemsty?! Ale co to ma wspólnego z nią?! Zabrałem torbę ze środka chodnika i wróciłem do domu. Oparłem się o ścianę. Co teraz? Co mam zrobić? Szukać jej? To nie ma sensu! Moja komórka zaczęła wibrować. Kto to? O tej godzinie? Wyjąłem telefon z kieszeni a na wyświetlaczu zobaczyłem nieznany numer. Kto to może być? Wcisnęłem zieloną słuchawkę.
- Halo? - Powiedziałem zmartwionym głosem. 
- Cześć. To ja, Louis. - Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. - Wiem że jesteś zdziwiony że ci pomagam. Oni o tym nie wiedzą. Dziewczyna jest u nas. - Gdy to usłyszałem, zamarłem w bezruchu. Czyli jednak...
- Dlaczego dzwonisz? - Odezwałem się w końcu.
- Chcę pomóc ci ją wydostać.

                     * Alice POV *

Twardo. Leniwie otworzyłam zaspane oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Gdzie ja jestem?! Rozejrzałam się w okół siebie. Co?! Jestem w zupełnie identycznym miejscu o którym opowiadał mi Liam! Czego oni ode mnie chcą? Gdzie jest moja torba? Nie byłam związana. Wstałam i zrobiłam kilka kroków. Jest już jasno. Spróbowałam otworzyć drzwi ale były zamknięte. Popatrzyłam na malutkie okienko u góry ściany. Nie ma szans na ucieczkę. Nagle w mojej kieszeni coś zawibrowało. Telefon?! Są aż tak głupi że zostawili mi telefon?! Może myśleli że jest w torbie? Wyjęłam go z kieszeni moich obcisłych szortów. Na ekranie wyświetliy mi się numer i zdjęcie uśmiechniętego Liama. 
- Halo? Liam? - Szepnęłam żeby nikt mnie nie usłyszał.
- Alice?! To naprawdę ty?! Masz telefon?!
- Tak. Miałam go w kieszeni. Nie krzycz tak bo usłyszą. Gdzie ja jestem?
- Pewnie tam gdzie ja byłem. Nic ci nie jest? Nie jesteś związana?
- Sama się zdziwiłam ale nie.
- Słuchaj Alice. Nie ruszaj się z tamtąd. Louis chce na… poo… óc
- Co? Znowu?
- Ta.... Dz… - Co?! Nie! Proszę, tylko nie to!!! 
- Liam?! Nie słyszę cię. Przerywa. Halo? - Odsunęłam urządzenie od ucha i spojrzałam na wyświetlacz. Cholera! Jebany zasięg! Jestem na aż takim zadupiu?! Która w ogóle jest godzina?! Dwunasta trzydzieści?! 

                      * Nina's POV * 

Równo o trzynastej stanęłam przed drzwiami domu państwa Hanning i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi mama Alice.
- Dzień Dobry. Jest Alice?
- Nina? Umawiałyście się? Nocowała u Liama i jeszcze nie wróciła. - Powiedziała zaskoczona pani Hanning. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Przecież umawiałyśmy się wczoraj na trzynastą. - Wszystko w porządku?
- Tak, tak. Dziękuję. Do widzenia. - Oddaliłam się od drzwi i od razu zadzwoniłam do Alice idąc w stronę domu Liama. Nie odbiera. Może zaspali? Po jakichś piętnastu minutach byłam przed domem Liama. Zapukałam głośno. Otworzył mi sam właściciel. 
- Nina? Co ty tu robisz?
- Umm… Cześć Liam. Nie ma u ciebie Alice? Jej mama mówiła mi że nocowała u ciebie.
- Cholera… 
- Co?
- Wejdź. Muszę opowiedzieć ci o czymś ważnym. - Weszłam do środka i udałam się za nim prosto do salonu.
- Czyli że nie ma u ciebie Alice?
- Nie zupełnie.
- A gdzie jest? Na jakiejś imprezie? U chłopaka? - Zaśmiałam się cicho. Ale jemu wcale nie było do śmiechu. Opowiedział mi wszystko. Od dni jego nieobecności do teraz. Siedziałam zszokowana z otwartą buzią patrząc na niego jak na kosmitę. - Jadę z tobą. -Powiedziałam stanowczo.
- Nie Nina. Nie możesz. To jest zbyt niebezpieczne.
- Proszę Liam...
- Nie. Idziesz do domu i jakby co to Alice jest u ciebie bo się minęłyście a ona już tam była. Okej? - Pomyślałam chwilę. W sumie to ktoś musi ją kryć a ja gdy pojadę tam z nimi to będę tylko przeszkadzać.
- Okej.

                     * Louis POV *

Nie jestem taki jak oni. Pomagam Liamowi bo wiem że nie załuguje na nic złego. Tylko odszedł. Jego sprawa. Tak samo jak ta dziewczyna… Chyba Alice? Wszedłem do pokoju gdzie byli już wszyscy. Harry ciągnął za sobą jakąś piękną, drobną istotę. To Alice?
- Jak mogłeś ją w to wplątać?! Zwariowałeś?! - Krzyknął Niall, a ja zaciągnęłem go na korytarz.
- Kim ona jest? To istny anioł. Nie pasuje tu. - Spytałem blondwłosego.
- Wiem. Powiedz to Zaynowi i Harremu. To przyjaciółka Liama, Alice. - Czyli to jednak ona. Niall wrócił do pokoju ale ja nie miałem takiego zamiaru. Weszłem do tego w którym są zapasowe klucze. Przeszukałem każdą szufladę aż w końcu znalazłem odpowiedni. Drugi ma pewnie Harry albo Zayn. Właśnie. Gdzie jest Zayn? Nie widziałem go jeszcze dzisiaj. Zamknęłem szufladę i zadzwoniłem do Liama.
- Mam klucz. Przyjedź za jekieś dziesięć minut bo narazie jest w innym pokoju. - Powiedziałem od razu.
- Okej. Dzięki że nam pomagasz.
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnęłem się lekko i rozłączyłem. Weszłem spowrotem do pokoju w którym była reszta łącznie z dziewczyną. Patrzyła na mnie dziwnie.

                      * Alice POV * 

Byłam z nimi w jakimś pokoju. Potem któryś z nich znowu wepchnął mnie do tego w którym się obudziłam i zamknął na klucz. Co ja mam tutaj robić? Akurat w tym pokoju nie ma zasięgu. Mam takie szczęście że aż żadne. Usiadłam na podłodze pod ścianą i podciągnęłam nogi pod brodę. Ci ludzie nie wyglądali przyjaźnie ani tacy nie byli. A co jak mi coś zrobią? Boje się. Po moim policzku popłynęła samotna łza. Nawet nie dają mi niczego do jedzenia. Jestem głodna. Przypomniała mi się sytuacja z Liamem w moim pokoju. Zaśmiałam się cicho aby po chwili znów mieć smutną minę. Tęsknię za nim i za Niną. A co jeżeli przewiozą mnie gdzieś indziej, Liam i Louis mnie nie uratują, i nigdy więcej ich nie zobaczę? Ich, mojej rodziny, nawet Sally? Teraz już rozpłakałam się na dobre. Miałam obdarte nogi i ręce, gdzieniegdzie siniaki. Ten chłopak który mnie zaciągnął do drugiego pokoju nie był ani trochę delikatny. Złapał mnie za przedramię i zaczął iść. Nie dał mi nawet chwili na wstanie. Zrobiłam to dopiero w trakcie, dlatego mam obdarte nogi. Zauważyłam że z kolana po łydce cieknie mi strużka krwi. Musiałam zachaczyć o jakiś gwóźdź gdy mnie tak ciągnął. Nagle usłyszałem dźwięk zgrzytającego zamka. Ktoś otworzył drzwi. Podbiegł do mnie i wystawił rękę w moją stronę.
- Wstawaj. Musisz uciekać. To ja, Louis. Liam już na ciebie czeka. - Wyszeptał szybko. Z wachaniem złapałam za jego rękę i wstałam. - Gdy tylko zamknę drzwi, zaczynamy biec Okej? - Przytaknęłam lekko głową. Zegar wiszący na ścianie w korytarzu wskazywał prawie osiemnastą. Louis przekręcił klucz w zamku i zaczęliśmy biec. Ledwo za nim nadążałam ale cały czas trzymał mnie za rękę. W oddali, przy drodze zobaczyłam jakiś samochód a obok niego stał Liam i jak widać na nas czekał. Gdy tylko dobiegliśmy, mocno się do niego przytuliłam. Louis usiadł z przodu, Liam za kierownicą a ja z tyłu. To on jedzie z nami?! Zdziwiłam się trochę ale nic nie mówiłam. Po jakichś dziesięciu minutach znaleźliśmy się pod domem Liama. Weszliśmy do środka.
- Jak się czujesz Alice? Wszystko w porządku? - Pytał mnie przyjaciel.
- Tak. Jest dobrze.
- Co ci się stało w kolano?
- A nie, to nic. Zachaczyłam o jakiś gwóźdź. Jestem tylko trochę głodna. Nie jadłam nic od wczoraj.
- To prawda, nie dawali jej nic do jedzenia. - Powiedział Louis.
- Co?! Zaraz ci coś dam! Czekaj! - Spanikowany Liam pobiegł do kuchni a ja zaczęłam się z niego śmiać. W pokoju panowała niezręczna cisza. Może dlatego że prawie nie znam Louisa?
- Dziękuję - Powiedziałam w pewnym momencie, przerywając ciszę. 
- Za co?
- Za to że nam pomagasz.
- Nie ma sprawy.
- Ile masz lat? - Spytałam z ciekawości. Wyglądał na trochę starszego zarówno ode mnie jak od Liama.
- A co? Wyglądam aż tak staro? - Zaśmiał się a ja razem z nim.
- Nie.
- Dwadzieścia dwa a ty? - Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
- Siedemnaście.
- Serio? Wyglądasz na młodą ale nie sądziłem że aż tak. - W tym właśnie momencie wszedł Liam z talerzem pełnym kanapek i trzema kubkami cherbaty.
- O czym gadacie? - Spytał.
- O tym jak bardzo Louis jest stary a ja młoda - Odparłam śmiejąc się.


__________________________________\\

2 komentarze:

  1. *-* ei!! nina miala jechac z njimi i tu take bam! okazuje sie ze ona sb z louisem pisze i sa tacy hepi i wgl... lol xd za duzo gadam ;oooooooooooo no wiec tradycyjnie grozba : dodawaj szybko 5 rozdział bo obleje cie woda i bdz miala takiego dyngusa jakiego w zyciu nie mialas ;D kocham<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię to ♥♥♥ ;)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? To skomentuj, albo zostaniesz zadźgany przeze mnie widelcem <3