~*~
Będziesz robić to codziennie, aż stanie się to uzależnieniem. Złym? Nie wiadomo. Stanie się to twoim celem. Samodzielnie wydeptasz sobie swoją własną życiową ścieżkę. Będziesz robić co w twojej mocy, żeby dojść do upragnionego szczytu góry swoich marzeń. Stanie się to twoim osobistym rodzajem powietrza, życiem.
* Alice' POV *
Nie mogłam uwieżyć w słowa, które powiedział Liam o Zaynie. Moim Zaynie. To nie możliwe. Muszę dowiedzieć się czy to prawda od niego samego. Ufam Liamowi ale mojemu chłopakowi chyba tym bardziej powinnam. Wolę się jednak upewnić. Boje się, że to może być prawda.. Moje wcześniejsze przypuszczenia mogłyby okazać się prawdziwe. To wyjaśniałoby nienawistne spojrzenia na siebie nawzajem gdy się spotkali.
- Mój Zayn nie skrzywdziłby muchy. - Powtórzyłam ściszonym głosem mocno ściskając powieki, żeby nie zacząć płakać.
- Twój? - Powiedział patrząc na mnie zszokowany. Zapomniałam że nie wiedział. Ups? Chyba jednak wolę powiedzieć prawdę. Jego nie mogłabym okłamać.
- Mój. - Odparłam zakrywając twarz dłońmi.
- Czy to jest to co ja myślę?
- Dokładnie tak.
- Jak to?! Nie! Żartujesz sobie, prawda?! - Był zdenerwowany. Bardzo. Nie odpowiedziałam.
Poprostu wyszłam z pomieszczenia mówiąc tylko " uspokój się ". Skierowałam się do łazienki zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do umywalki i ochlapałam twarz zimną wodą. To wszystko jest takie pogmatwane.. Przeczesałam włosy dłonią i przysiadłam w rogu wanny. Następna szokująca informacja do kolekcji. Na prawdę nie mam już na to siły. Ufam Liamowi, ale to jest po prostu niemożliwe. Zayn tym bandziorem nękającym mojego najlepszego przyjaciela? Przecież to się w głowie nie mieści.
Kto jeszcze jest gangsterem?! No proszę bardzo, ujawnijcie się! Mnie już nic nie jest w stanie zaskoczyć. No kto?! Nina? Louis? A może starsza pani z warzywniaka? Może mój kot, którego nie mam jest tajnym agentem? Albo piepszony pająk w rogu ściany jest jakimś szpiegiem, albo coś? Warknęłam sfrustrowana. To. Wszystko. Jest. Jakieś. Chore.
Szybko, drżącmi dłońmi wybrałam numer Zayna. Nie odbiera. No to po prostu super. W tym momencie wcale nie polepsza swojej sytuacji. Ghh... Zachowuję się jak baba z okresem, a wcale go w tym momencie nie mam. Nic w końcu dziwnego, to wszystko już zaczyna powoli mnie wkurwiać i frustrować. Mam ochotę rzucić tym telefonem o ścianę i rozbić jakiś wazon, ewentualnie talerz, jak w filmach.
Przy okazji, mogę też zdemolować łazienkę, ale Liam nie byłby jakoś specjalnie zadowolony z rozjebanej muszli klozetowej wiszącej na żyrandolu i takich tam. Przewróciłam oczami, próbując się uspokoić, żeby Liam nie dostał tak całkiem przypadkiem gdy wyjdę, w twarz. Z półobrotu. Zaśmiałam się cicho z mojego toku rozumowania. Nic na to nie poradzę, że mam taką zrytą banię. Wyszłam z ukrycia i skierowałam swoje kroki w stronę salonu, gdzie wcześniej był Liam.. i nadal jest w tym samym miejscu z twarzą schowaną w dłoniach. Co jest?
- Liam? - Mruknęłam, siadając obok niego i obejmując go ramieniem. Nagle się otrząsnął i popatrzył na mnie skonsternowanym wzrokiem, nie wiedzącym co się dzieje. Miałam ochotę parsknąć śmiechem.. dopóki nie zobaczyłam tych podpuchniętych oczu. Płakał? On? Nie możliwe. Ta myśl jednak odeszła tak samo szybko jak przyszła. To nie mogło być to. Nie on. - Wszystko w porządku? - Spytałam troskliwym głosem.
- Tak. Pewnie. - Odparł szybko przecierając twarz i gwałtownie wstając.
- Odwieziesz mnie do domu? - Popatrzyłam na niego niepewnie.
- Jasne. Chodź. - Wyszliśmy z domu Liama i pojechaliśmy pod mój. Siedzieliśmy w ciszy chwilę po wyłączeniu silnika, aż w końcu on odezwał się pierwszy.
- No to ten.. Jeżeli jesteście razem to ja mam mało do tego, ale porozmawiaj z nim o tym. - Przytaknęłam głową i wyszłam z samochodu rzucając szybko 'pa'. Przeszłam kilka kroków i usłyszałam nawoływanie mojego imienia. Liam.
- Tylko nie mów, że ja ci powiedziałem. Zabije mnie.
***
W końcu nadszedł ten upragniony i wyczekiwany przez każdego ucznia dzień. Koniec roku szkolnego. Nie chciałam się w tym roku jakoś specjalnie stroić. Postawiłam na wygodę. Przecież to nie jest jakiś pokaz mody tylko rozdanie świadectw. Niestety, niektóre dziewczyny w moim wieku tego nie rozumieją..
Na dworze, ku mojemu zdziwieniu było trochę chłodno, więc zarzuciłam marynarkę na ramiona i wyszłam z domu, po drodze informując o tym moją rodzicielkę. Nie miałam ochoty dzisiaj nigdzie wychodzić, ale w tym wypadku muszę. Świadectwo samo się nie odbierze, prawda? Ruszyłam w stronę szkoły po drodze spotykając Ninę.
- Wreszcie koniec. To będą najlepsze wakacje. - Jęknęła z zadowoleniem brunetka, robiąc przy tym rozmarzoną minę.
- Okarze się. - Uśmiechnęłam się w jej stronę. Moje myśli, zajmowało jednak prawie w całości coś innego, a mianowicie Zayn. Muszę z nim porozmawiać. Poważnie. Wczoraj ani dzisiaj jak do tej pory się nie odzywał. Trochę nawet zaczynam się o niego martwić. Skoro rzekomo jest jakimś liderem czegośtam, to ktoś mógł mu coś zrobić.. może ma jakieś długi? Ale z drugiej strony, przecież wtedy nikt nie dałby mu rady..
- Słuchasz mnie w ogóle? - Wrzasnęła Nina prosto do mojego ucha.
- Co? Przepraszam.. Zamyśliłam się.. Co mówiłaś? - Potrząsnęłam głową patrząc na nią ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy.
- Pytałam, jak ci się układa z Zaynem. - Przewróciła oczami, wymachując przy tym zamaszyście rękoma na wszystkie strony.
- Umm.. No ten, całkiem dobrze. - Odpowiedziałam bez większego entuzjazmu.
___________________________________
lecz sie ludziuuu.... czm do cholery taki krotki?!?! no lol ja tu czytam i nagle koniec ;c ... co do rozdzialu to... jak ona martwila sie o niego to ja w glowie "babo ale ty jestes glupia. ten pewnie kogos zabija a ty "oby nic mu nie bylo" " -.- rzygam tecza.... AMEN... nie sory RYZ.
OdpowiedzUsuńSpoko fajne toooo, lubię czytać twojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ,jak zwykle zresztą ;)
OdpowiedzUsuń