Strony

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 22

                           * Alice' POV *


Westchnęłam głośno przeciągając o wiele za dużą koszulkę przez głowę. Okej, spokój. Zamknęłam oczy, przecierając twarz dłońmi. Musimy porozmawiać poważnie, jak dorośli. Przeszłam kilka razy tam, i spowrotem próbując doprowadzić się do porządku. Wyszłam z łazienki i skierowałam swoje kroki do salonu. Siedział tam. Patrzył pusto w ścianę.


- Zayn? - Szepnęłam cicho. Jak opażony stanął na nogi i owinął moje ramiona kocem, który wcześniej trzymał w dłoniach.
- Usiądź, zimno ci, prawda? Zrobię coś do picia. - Posadził mnie na kanapie jakbym była jakimś inwalidą i poszedł do kuchni. Piękna rozmowa. Przewróciłam oczami i popatrzyłam przez wielkie okno, które znajdowało się na przeciwko mnie. Dalej padało. Dziwne, jak na lato.




Zacisnęłam palce na końcach miękkiego koca i owinęłam się nim cała. Było mi zimno, nie zaprzeczam, ale nie to w tym momencie jest najważniejsze.

   
                                 ***

Wrócił po około dziesięciu minutach z gorącą czekoladą w dłoni. Usiadł obok mnie bez słowa podając kubek. Trzyma się na dystans. Widzę to. Upiłam łyk na rozgrzanie, dziękując mu. Odłożyłam naczynie na stolik i spojrzałam prosto w jego oczy.


- O co w tym wszystkim chodzi? Opowiedz mi. - Odparłam spokojnie. Westchnął nerwowo przeczesując włosy.
- To nie jest takie proste jak myślisz. - Mruknął zamykając oczy.
- Czy wy zabijacie ludzi? - Wypaliłam prosto z mostu.
- Co? Nie. Znaczy.. jeśli nie ma takiej potrzeby. - Przęknęłam głośno ślinę i poruszyłam się niespokojnie. Zabijają.
- Ale już tego nie robicie, prawda? - Spytałam cicho.


- Można tak powiedzieć. - Szepnął ledwie słyszalnie. Co?! Nie. Boże. Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. 
- Co?
- Nie. Już nie. - Myśli, że nie słyszałam? Dobra?
- Co jeszcze robicie? - Warknęłam pijąc kakao.
- Bierzemy udział w nielegalnych wyścigach samochodowych. - Co?! Wyplułam całą ciecz, która chwilę temu znajdowała się w moich ustach prosto na niego. Co. On. Właśnie. Powiedział? Wytrzeszczyłam szeroko oczy.
- Co, Kurwa? - Odparłam powoli, żeby dobrze zrozumiał.


- To co słyszysz. - Przewrócił oczami. Jak on w ogóle śmie to robić w takiej sytuacji?! Wstałam oburzona i podeszłam bliżej okna, odwracając się do niego plecami. Jakich wyścigach?! To dlatego ma takie auto? Pewnie ma ich więcej, ale chciał mnie oszukać.. Nie. Niedorzeczność. On mnie kocha. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Co jeszcze?! Skaczą po linach w cyrku?! - Przepraszam. - Szepnął wstając z kanapy. 


- Za co? - Szepnęłam chrapliwym od płaczu głosem. Tu nie ma za co przepraszać. Pociągnęłam nosem. Podszedł bliżej i przytulił się do moich pleców.
- Przepraszam. - Powtórzył. - Zostajesz? Jest ciemno i pada.



Przytaknęłam lekko głową i wróciłam na kanapę. Widziałam, że nie chciał się o to ze mną kłócić i zostawił mnie z własnymi myślami bez słowa idąc do swojej sypialni. To jest po prostu jedna wielka masakra. Czy ja dzisiaj w ogóle zasnę?


                             *** 


Przewracałam się co chwila to na prawą, to na lewą stronę nie mogąc znaleźć sobie wygodnego miejsca. Pot mnie zalewał, mimo że wcale nie było mi gorąco. Zrzuciłam z siebie koc, prosto na ziemię i położyłam się na plecach, patrząc w sufit.


Nie zasnę. Nie ma mowy. Po pierwsze, ta kanapa jest cholernie niewygodna i po drugie, za dużo myśli siedzi w mojej głowie. W końcu nie wytrzymałam i wstałam, kierując się prosto do sypialni Zayna. Powinnam zrobić to od razu, ale nie chciałam go budzić. 


Niepewnie otworzyłam drzwi i wsunęłam się cicho do środka.
- Zayn? - Mruknęłam cicho.
- Alice? Coś się stało? - Spytał podnosząc się do pozycji siedzącej. Nie spał? Zdziwiłam się lekko, ale on swoją miną pobijał wszystko. Dziwił się, że tu przyszłam?


- Nie, tylko.. Mogę spać z tobą? Nie mogę zasnąć. - Spytałam cicho.
- Co? Pewnie, oczywiście. - Odsunął się kawałek, robiąc mi miejsce na swoim łóżku. Położyłam się obok niego zakrywając kołdrą. Tak też na pewno nie zasnę. Westchnęłam i z lekkim wachaniem przybliżyłam się do niego opierając głowę na jego torsie. Zdziwił się lekko, ale obiął mnie ramieniem, przyciskając do do siebie mocniej. Przy nim odpłynęłam niemal od razu.


                             ***


Obudziłam się w pokoju z ciemnym i ścianami. Znowu. Czyjeś ramię oplatało mnie w silnym uścisku. Na serio. Nie mogłam się ruszać. Próbowałam mu się wyrwać, ale nie dałam rady. Nawet podczas snu jest cholernie silny. Cicho mruknęłam jego imię zaspanym głosem. Brak reakcji. 


- Zayn. - Powiedziałam już normalnie. Brak reakcji. - Zayn!!! - Wydarłam się na całe gardło prosto do jego ucha. Aż podskoczył w miejscu.
- Jezu.. Weź nie strasz. - Podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł twarz dłonią.
- Sorry, ale trzymałeś mnie strasznie mocno, a chciałam wstać. - Odparłam opadając głową na poduszkę.


- Jakoś nie wstajesz. - Powiedział nachylając się nade mną.
- Bo mi się nie chce. - Mruknęłam przymykając oczy by po chwili znowu je otworzyć i zobaczyć te jego piękne tęczówki bardzo blisko moich.




Chwilę potem, już czułam jego wargi na swoich.



___________________________________








                        

3 komentarze:

  1. AAAAALLLLLAAAAA Ej no niezła praca Jeeeejkiu jaram się jak ty one direction ^^ masakra KOBIETO, PISZ TAK DALEJ BO JUTRO CIĘ OBERWĘ Z TEJ ŚLICZNEJ SKÓRKI ^^^ masakra Coś Ty ze mną zrobiła ???^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale słodko *.* pisz tak dalej super ci idzie ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. WoW ,Ale to jest super ;D

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? To skomentuj, albo zostaniesz zadźgany przeze mnie widelcem <3