You and I...
We don't wanna be like them...
We can make it 'till the end...
Nothing can come between...
You and I...
Not even the gods above...
Can separate the two of us...
No, nothing can come between...
You and I...
* Alice' POV *
- Alice! Nie! - Usłyszałam tylko, zanim wbiłam nóż prosto w serce nadzianego faceta. Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, po czym wyszeptał ledwo słyszalne " nic się nie stało ".
Wpatrywałam się w niego z szokiem, wyszarpując nóż i rzucając go gdzieś na bok. Co ja zrobiłam? Oddychałam ciężko, rozglądając się na boki. Po mojej proszej stał równie zaskoczony.
Przeniosłam wzrok w dół, na swoje ręce, kręcąc głową. Były całe we krwi. Nie mojej krwi. Mam na rękach cudzą krew. Zabiłam człowieka. Jestem mordercą. Po moim policzku spłynęła łza, a ja stałam w miejscu, wpatrując się w martwe ciało mężczyzny.
Wokół niego formowała się ogromna kałuża krwi. - Kurwa. - Zayn przeklnął pod nosem, ciągnąc mnie za ramię w stronę samochodu, ale ja nie spuszczałam z niego wzroku.
Zrobiłam to dopiero wtedy, gdy zostałam wepchnięta do samochodu. Zobaczyłam że wraca się po nóż. Dopiero teraz zorientowałam się że po moich policzkach spływały łzy.
Przecież miałaś nie płakać. Znowu. Potrząsnęłam głową, wycierając je wierzchem dłoni i patrząc się pusto w przestrzeń.
Po chwili Zayn usiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy. Ledwo widoczne w ciemności, zamazane drzewa, migały mi przed oczami, a ja myślałam tylko o jednym. Zamknęłam oczy, wzdychając cicho.
- Masz chociaż tą kasę? - Warknął Zayn, na chwilę przenosząc wzrok z drogi na mnie. Wyciągnęłam z torebki gruby, skórzany portfel, wypełniony po brzegi pieniędzmi i rzuciłam mu go prosto na kolana.
Co mi z kasy jeżeli zabiłam człowieka?! On by tylko o pieniądzach myślał. - Chociaż to. - Mruknął, przełykając ślinę. Nagle w mojej torebce rozdzwonił się telefon.
Serio? Teraz? Przewróciłam oczami, przykładając go do ucha i odbierając. Nie patrzyłam nawet na wyświetlacz.
- Halo? - Powiedziałam cicho.
- Ona... Nina.. - Powiedział, prawdopodobnie Liam, przerażonym głosem, ledwo wypowiadając te dwa słowa.
- Liam? Co się stało? - Spytałam, zanim poczułam szarpnięcie za ramię. Spojrzałam w bok, gdzie Zayn już wyrzucał moją komórkę przez okno.
- Co ty zrobiłeś?! - Krzyknęłam głośno.
- Ty mi lepiej powiedz. - Popatrzyłam na niego ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy. - Mówiłem żebyś nie odbierała telefonu. - Odpowiedział na moje niezadane pytanie, ściskając mocniej kierownicę.
- Jezu... zapomniałam, ale to było coś ważnego. Liam był przerażony. - Wysyczałam przez zęby, mrużąc oczy.- Nie mogłeś poczekać jeszcze chwilę i dopiero potem wyrzucić ten piepszony telefon przez piepszone okno?
Warknęłam z wściekłością w głosie, na co on wzruszył tylko ramionami. Czy on jest normalny?! Jęknęłam głośno opadając na siedzenie pasażera.
* Liam' POV *
Spojrzałem w miejsce wskazane mi przez Ninę, ale nic tam nie było.
- Ale tam nic... - Gdy się jednak odwróciłem, doznałem szoku. Nina stała przy barierce, patrząc w dół.
Czy ona... Kurwa. - Nina! Nie! - Serce podeszło mi do gardła gdy szybko do niej podbiegłem i w ostatniej chwili, już w locie, złapałem ją za rękę. Po moim policzku spłynęła łza.
Oddychałem ciężko, z ogromnym przerażeniem wytrzeszczając oczy. Złapałem jej małą dłoń w obie ręce i pociągnęłem ją z całej siły w górę, obiema rękami łapiąc ją w pasie i przekładając przez barierkę.
Jezu... Zamknęłem oczy, siadając z nią na bezpiecznym chodniku i ściskając mocno w swoich ramionach. Czy to na prawdę się stało? Drżącymi rękami wybrałem numer Alice i co dziwne, odebrała prawie od razu.
- Halo? - Usłyszałem jej cichy głos.
- Ona... Nina.. - Z trudem wyjąkałem, starając się opanować przerażony i łamiący się głos.
- Liam? Co się stało? - Spytała zdekoncentrowana.
Już miałem opowiadać jej wszystko, gdy nagle po drugiej stronie usłyszałem jakieś szmery, a potem głośny chuk. Aż odsunęłem się od telefonu.
Co tam się dzieje?! - Alice? - Mruknąłem, ale odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Spojrzałem na wyświetlacz, który mówił mi że połączenie dalej trwa. - Alice! - Krzyknąłem. Nic.
Przełknąłem ślinę, rozłączając się i odkładając telefon gdzieś na bok. Nina aż trząsła się ze strachu, a ja gładziłem ją po plecach, tuląc w swoich ramionach.
***
Czułem się bezradny. Mogłem tylko patrzeć ja dwóch mężczyzn w białych kaftanach ciągnie za sobą moją Ninę.
- Liam! Nie zostawiaj mnie! - Krzyknęła głośno, patrząc na mnie z nadzieją.
Nie mogę. Chciałbym. Zamknąłem oczy, kręcąc głową. Gdy tylko powiedziałem mamie Niny o tym zdarzeniu i kilku poprzednich, niemal od razu zadzwoniła po nich, a ja nie miałem nic do gadania.
Prosiłem, błagałem żeby tego nie robiła, ale na nic się to zdało. Ona oczywiście wiedziała co dla jej córki jest najlepsze, z czym się nie zgadzam. Ona nie jest chora. Nie jest taka jak tamci.
Patrzyłem jak się szarpała i kopała ich nogami.
- Zostawcie mnie! Ja tylko chciałam być z Louisem! - Krzyknęła. Nie jest taka jak oni. - Louis! Pomóż mi! - Nie jest, prawda?
* Zayn' POV *
Przeniosłem wzrok z jezdni na moją Alice. Spała. Nie wiem jak jej się to udało, w końcu przecież zabiła człowieka. Może tego tak po mnie nie było widać, ale byłem przerażony.
To może jeszcze pogorszyć sprawę. Przyczepi się do nas policja, a wtedy nie będzie już tak wesoło. Jeśli chodzi o tą komórkę, to ona wbrew pozorom może jeszcze nam pomóc, bo skoro wyrzuciłem telefon Alice przez okno, to leży gdzieś na jakimś pustkowiu, daleko od nas.
Te głupie cioty namierzą go i będą przez jakiś czas skupiać się na tym miejscu, a my w tym czasie już będziemy daleko. Mamy trochę kasy, więc nie jest tak źle. Spojrzałem na budzącą się Alice i westchnęłem przeciągle.
Wyglądała pięknie nawet z tymi potarganymi włosami. Ziewnęła cicho, rozciągając ręce. Nie miała jednak na to dużo miejsca, więc uderzyła nimi o drzwi auta i moje ramię, na co od razu otworzyła oczy, uświadamiając sobie sytuację w jakiej właśnie się znajdujemy.
- Gdzie jedziemy? - Szepnęła ledwo słyszalnie, zaspanym głosem.
- Nie wiem. Jak najdalej stąd. - Mruknąłem.
- Czemu? - Spojrzała na mnie dziwnie.
- To było najgłupsze pytanie jakie mogłaś w tej chwili zadać. - Odparłem, uśmiechając się pod nosem.
- Oh.. No tak, przepraszam. - Powiedziała, rumieniąc się i spuszczając głowę.
- Wszystkiego najlepszego. - Bąknąłem cicho, uśmiechając się pod nosem. Po jej minie wywnioskowałem że chyba zapomniała o swoich własnych urodzinach.
- Umm.. Dzięki. Nie tak wyobrażałam sobie osiemnaste urodziny... - Błoga cisza wypełniała moje uszy przez kilka minut, aż w końcu zdecydowałem się odezwać.
- Twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze. - Powiedziałem, całkowicie zmieniając temat.
- Moje? A co z twoim? - Spytała, otwierając szeroko oczy, na co wzruszyłem ramionami. Ja tutaj się nie liczę. Ona jest najważniejsza. Liczy się tylko ona. Jest moim tlenem. Nie wyobrażałbym sobie życia bez niej. Spojrzałem przed siebie, patrząc na zamazany obraz przed sobą. Co teraz z nami będzie? Gorzej być już chyba nie może.
- Ważne że jesteśmy razem. - Bąknąłem, gładząc jej dłoń.
- Kocham cię.
" - Że co?! Nie! No co ty. To są tylko kumple. Szczególnie Louis bo on chyba bardziej się do Niny przystawia.
- A Liam i Zayn?
- Liam to mój dobry przyjaciel. Dobrze o tym wiesz.
- Zayn?
- Ymmm… - Zacięłam się. Nie wiem czy to tylko kumpel. Całowałam się z nim dwa razy. Wprawdzie raz nieświadomie a drugi niechcianie. Jest w ogóle takie słowo? No dobra. Zagięłaś mnie mamo. Wpatrywała się we mnie podejrzliwie. - No co? Nie wiem. "
Teraz już wiesz...
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
__________________________________________
Jak widzicie, część pierwsza tego opowiadania właśnie się zakończyła [*] Smuteczeg ;c Nie martwcie się jednak za bardzo. Za jakiś czas pojawi się zwiastun drugiej części oraz kolejne 'przygody' Alice i Zayna. Do zobaczenia <33