Słońce rani moje oczy, świecąc przeraźliwie jasno, a ja nadal nie mogę uświadomić sobie gdzie właśnie jesteśmy. Pokręciłam głową i w końcu zdecydowałam się założyć moje aviatorki, bo już się nie dało wytrzymać.
Westchnęłam przeciągle i wstałam z miękkiego leżaka, kierując się wzdłuż basenu do wnętrza ogromnego budynku.
- Zayn? - Krzyknęłam, rozglądając się na boki. Gdzie on się podział, do cholery? - Zayn! - Przewróciłam oczami, idąc w stronę kuchni.
Stał tam, plecami do mnie, jakby całkowicie pochłonięty czynnością, którą właśnie wykonywał w tajemnicy przede mną. Podniosłam ze zdekoncentrowaniem brew, powoli kierując się w jego stronę.
Aż podskoczył, gdy położyłam mu dłoń na ramieniu. Wystraszył się? Odwrócił głowę w moją stronę, patrząc na mnie z szokiem wypisanym w oczach. Szybko jednak zastąpiła to radość i iskierki zadowolenia. Co jest? Przygryzłam wargę, czując się coraz bardziej niedoinformowana.
- Wszystkiego najlepszego z okazji dwudziestych urodzin! - Krzyknął głośno, przytulając mnie i okręcając wokół własnej osi. Zaśmiałam się głośno stając na własnych nogach i przenosząc wzrok na piękny tort urodzinowy. Jak to możliwe że zapomniałam o swoich własnych urodzinach? Znowu, z resztą.
- Sam go zrobiłeś? - Spojrzałam na niego z zaskoczeniem, wyginając usta w szerokim uśmiechu.
- Zupełnie sam. - Odparł, patrząc to na mnie, to na tort. - Podoba ci się? - Spytał z nadzieją w oczach.
- No jasne. Wow, on jest na prawdę piękny. Nie wiedziałam że jesteś w tym taki dobry. - Mruknęłam, zachwycając się.
- Widocznie jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - Bąknął żartobliwie.
- Dziękuję. - Powiedziałam, przytulając się do niego jaknajmocniej potrafiłam.
- Nie ma za co. Cieszę się że ci się podoba. - Odpowiedział z nieukrywalnym zadowoleniem.
Nawet jakby ten tort był najbrzydszy na świecie, to i tak by mi się podobał. Wprawdzie napis był trochę krzywy. Liczy się gest, ale w tym momencie z łatwością mogę stwierdzić że jest jaknajbardziej udany.
Okręciłam go dookoła, patrząc z niedowierzaniem na każdy najmniejszy detal. Jest w tym na prawdę świetny. Wykorzystam to kiedyś. Pomyślałam, robiąc chytry uśmieszek.
- Z czego się cieszysz? - Spytał Zayn, robiąc podejrzliwą minę.
- Nie, nic. - Pokręciłam głową z niewinną miną. Może się nie zorientuje. Może nie czyta mi w myślach.
- Czy ty właśnie pomyślałaś sobie o wykorzystaniu mnie? - Odparł, podnosząc pytająco brew. A jednak czyta.
Przewróciłam oczami odwracając się i idąc w stronę szafki z talerzami.
- Szkoda mi to niszczyć. - Mruknęłam, machając nożem nad tortem z współczującą miną.
- Daj spokój. To tylko głupi placek. - Mruknął, patrząc jak zwinnie przewracam nóż pomiędzy palcami, nie kalecząc się. - Widzę że już nieźle umiesz posługiwać się nożem. - Dodał, kręcąc głową.
- To dobrze czy źle? - Spytałam na niego pytająco.
- Zależy dla kogo. - Gwałtownie wbiłam nóż prosto w środek ciasta, jakby to była moja ofiara i ukroiłam nam dwa kawałki. Wepchnęłam Zaynowi w ręce jeden talerz, nie spuszczając z niego wzroku i przeszłam do salonu, rozkładając się na wielkiej, skórzanej kanapie.
_________________________________________________________________________________
I oto jest, taki jakby prolog, który wygląda jak rozdział, ale on jest za krótki na rozdział i tylko wprowadził was trochę w dalsze losy. Tak samo jak zwiastun. Jak widzicie, akcja toczy się dokładnie dwa lata później. Skończyliśmy na osiemnastych urodzinach Alice i zaczynamy na dwudziestych urodzinach Alice. Jak możecie się domyślić, wiele się zmieniło przez ten czas. No dobra, koniec! Bo za dużo wam powiem xD
zapowiada się super. czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńFajnie sie zapowiada =D ,ale Alice i ten nóż O.o Czy ona sie posługuje nim do "innych celów" poza krojeniem jedzenia?!
OdpowiedzUsuńJej wcześniej zachowanie Alice było nieco drażniące z tymi jej zmiennymi chmurami. Ale teraz świetnie :D Nie mogę się doczekać neksta :))
OdpowiedzUsuń