poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 5




                       * Alice' POV *



Siedziałam na kanapie w salonie, ignorując obecność człowieka na fotelu, na przeciwko mnie. Nie chcę psuć sobie dzisiejszego wieczoru. Trochę polepszył mi się humor dzięki listowi od Liama, ale wciąż nie mogę zapomnieć o tym incydencie z wczoraj. 


Nie wiem jak on mógł zdobyć się na takie coś. Nie wiem też, czy zdołam ponownie mu zaufać. Teraz patrzy ze smutkiem na mój zraniony policzek i widzę, że chciałby cofnąć czas. 


 Niestety, nie ma już odwrotu. Wpatruję się pustym wzrokiem w ścianę już od kilkunastu minut i nie jestem w stanie nawet zerknąć w jego stronę. Ma czego chciał. Już się nie odzywam. 


- Proszę, powiedz coś. - Szepnął cicho, na co ja zamknęłam oczy, nie chcąc słyszeć tego głosu. - Proszę. - Powtórzył, lekko płaczliwym tonem. Płacze? Znowu? Zszokowana w końcu zdobyłam się na spojrzenie mu w oczy. 


To nie koniec mojego milczenia, o nie. To co mi zrobił powinno być niewybaczalne. Ja jednak mu wybaczyłam, mimo tego że nie powiedziałam do niego ani jednego słowa od wczoraj. Nadal go kocham, tylko już mu nie ufam.


- No dobra. Jak chcesz. - Westchnął, łamiącym się głosem i wstał, szybkim krokiem zmierzając w stronę naszej sypialni, na co ja przymknęłam oczy, mając już dość obrażania się na niego. Może to nie było aż takie złe? On tylko... Uderzył mnie w twarz. 


Przełknęłam głośno ślinę i otworzyłam oczy z powrotem, oglądając się dookoła. Było ciemno, co nie jest wcale dziwne o tej godzinie. Cisza ogarniała cały dom, a w pomieszczeniu było słychać tylko mój oddech. Nagle, jak gdyby nigdy nic coś zaczęło szeleścić gdzieś za moimi plecami.


- Co do cholery? - Szepnęłam, wyskakując z fotela i odchodząc kilka kroków przed siebie, w tym samym czasie odwracając się. Wszystko było na swoim miejscu, a w pobliżu nie było żadnego przedmiotu, ani nawet papierka, którym można było szeleścić. Dziwne? To mało powiedziane.


Nie pierwszy raz widzę i słyszę w tym domu takie rzeczy. Za pierwszym ani drugim razem zbytnio się tym nie przejęłam, ale chyba najwyższy czas dokładniej się temu przyjrzeć. Co tu się dzieje? 


Najpierw ta pozytywka, potem schody, a teraz to. Nie wiem o co w ogóle chodzi. Albo Zayn na serio robi sobie ze mnie jaja, albo tu dzieją się chore rzeczy.


Westchnęłam ciężko, nerwowo przygryzając wargę i ponownie wzrokiem ogarnęłam cały pokój. Nic. Cisza i spokój. Wszystko stoi na swoim miejscu, tak jak powinno być. 


Pokręciłam głową ze zdekoncentrowaniem i skierowałam swoje kroki do sypialni. To co tam zastałam po części mnie zaskoczyło, a po części trochę się tego spodziewałam. Zayn siedział po lewej stronie łóżka z twarzą schowaną w dłoniach. Chyba domyślacie się co robił. 


Płakał. Może jednak na prawdę tego żałuje? Ale przecież ja mu wybaczyłam. Oddech przyspieszył mi znacznie, gdy zaczęłam do niego podchodzić. Aż się wzdrygnął gdy położyłam mu dłoń na ramieniu, a jego mięśnie gwałtownie się napięły. 


Nie miałam tego widzieć? No to sorry, ale widzę. Może i on jest silniejszy, ale tylko fizycznie. Jak z resztą widać. Złamałam go? On sam do tego doprowadził. Powtarzam. Uderzył mnie. Nie spodziewałam się tego po nim, ale jeżeli nie zawahał się już raz to skąd mam wiedzieć że nie zrobi tego po raz kolejny? 


Nie ufam mu i nie wiem czy będę mogła to zrobić w najbliższym czasie. Fuknęłam pod nosem i szybkim krokiem przemieściłam się na drugą stronę łóżka, ignorując jego obecność. Ściągnęłam miękkie kapcie, spokojnie i powoli kładąc się na materacu. 


Nie chciałam przecież znowu poczuć tego bólu no moim policzku. To był zdecydowanie mocny cios skoro boli mnie on tak samo jak wczoraj. Dzięki, Zayn. Zacisnęłam usta w cienką linię, nie chcąc zrobić żadnej rzeczy której potem będę żałować i przymknęłam oczy. 


Koniec.


- Myślisz że to na mnie działa? - Ledwo słyszalnie wysyczałam przez zęby. W pokoju panowała jednak głucha cisza, więc z pewnością do jego uszu dotarło każde moje wyraźne słowo. - To tylko udowadnia że mocny jesteś tylko w czynach. - Dokończyłam, ściskając w ramionach moją małą, kremową poduszkę. Byłam zła? To mało powiedziane. Byłam wściekła o to co mi zrobił. 


Zaczął przez chwilę wiercić się na siedzeniu, po czym zdecydował położyć się twarzą do moich plecach. Był blisko. Czułam jego oddech na szyi. Położył swoją dłoń na mojej talii na co ja wyszarpałam się, odsuwając na sam koniec łóżka. Chyba go pogrzało. 


Nagle złapał mnie za ramię, szybkim ruchem przysuwając do swojego ciała. Jego dłoń coraz mocniej zaciskała się na mojej ręce, a ja aż wzdrygnęłam się ze strachu. Słyszałam jego przyspieszony oddech. Z resztą mój był podobny, tylko przepełniony strachem.


- Tobie jednak brakuje tej siły. Pamiętaj o tym i uważaj na słowa.



_________________________________________________________________________________









1 komentarz:

  1. Pierwsza ! Jeejku Dajesz mała! Przez Ciebie nie wysiaduję na miejcsu !!
    CHCĘ NEXTA TEEERRAZ !!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? To skomentuj, albo zostaniesz zadźgany przeze mnie widelcem <3