Minęło zaledwie kilka dni od momentu, w którym Liam opowiedział mi co się z nim działo przez dni jego nieobecności. Nie mam do niego żalu o to że nie odbierał telefonu ani nie dawał znaku życia. Bo niby jak? Nina o niczym nie wie. Liam albo jej unikał, albo ukrywał twarz w cieniu czapki a podbite oko za szkłami okularów przeciwsłonecznych. Dotrzymałam słowa i nie powiedziałam nikomu. Z tego co mi mówił to wiem, że jestem jedyną osobą, której powiedział o tym feralnym zdarzeniu. Między nami jest tak jak było. Bardziej jednak staram się żeby nie wracał sam do domu. Czasem zostaje u mnie na noc, albo ja u niego. Żeby tylko nie dopadli go ci kryminaliści. Dalej nie mogę jednak pojąć dlaczego jeden z nich mu pomógł. Może też chce odejść?
- Ziemia do Alice! Żyjesz ty?! - Z zamyśleń wyrwała mnie rozbawiona Nina. Machała mi dłonią prosto przed twarzą. - Nad czym tak myślałaś?
- Yyyy… niczym. Trochę o tej klasówce z historii. Napisałam wszystko, ale nie jestem pewna co do jednej rzeczy. - Skłamałam.
- Mogłam się tego po tobie spodziewać! Weź się dziewczyno ogarnij. Myślisz tylko o tej głupiej szkole. - Wywróciła oczami i usiadła po turecku na przeciwko mnie. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Mów - Z zainteresowaniem przechyliłam głowę w lewo i lekko przysunęłam się do przyjaciółki.
- Chodzi o ten portal randkowy… No ten co kiedyś założyłyśmy sobie dla jaj - Wyjaśniła widząc moją skonsternowaną minę.
- Co z nim?
- Napisał do mnie taki chłopak. Ma dwadzieścia dwa lata. Piszemy ze sobą już jakiś czas… - Uniosłam brwi z zaskoczenia.
- Daj sobie spokój Nina! Jest dla ciebie za stary!
- To tylko pięć lat różnicy!
- Tylko?!
- No nie bądź już taka drętwa. To wcale nie jest tak dużo. Poza tym, wysłał mi swoje zdjęcie.
- Nie gadaj że dałaś mu swoje bo dostaniesz.
- No tak się składa że … no ten, tego. Dałamniebij. - Powiedziała szeptem, ledwo słyszalnie.
- Co?! - Wstałam z miejsca i zaczęłam bić ją poduszką po głowie - Jesteś. Aż. Taka. Głupia?!
- No dobra! Przepraszam! - Krzyknęła zasłaniając się rękami a ja odrzuciłam moje narzędzie zbrodni na bok. - Ale wiesz jakie ciacho?!
- No i co z tego? Pamiętasz jak mówiłaś że o cztery lata starsi to już przesada?
- No wiem, wiem mamusiu. Zmieniłam zdanie. Jesteśmy narazie tylko przyjaciółmi.
- To chyba jasne. Nie jest się z kimś kogo się nie widziało na oczy i z kim się nie zamieniło ani jednego słowa.
- Ej! Widziałam go, na zdjęciu. - Wystawiła mi język.
- To się nie liczy.
- Pisałam mu o tobie…
- Nawet mnie nie denerwuj! - Znowu dostała z poduszki. - Co pisałaś?
- Nie ważne. Oczywiście o tym jaką jesteś wspaniałą przyjaciółką… - Mówiła powoli a ja prychnęłam pod nosem.
- Daruj sobie.
- Mówię tylko co pisałam - Podniosła ręce w geście obronnym.
- Mało mnie obchodzi o czym pisałaś z tym staruchem. - Powiedziałam specjalnie robiąc jej na złość.
- Ej! Nie mów tak o nim! Wcale nie jest staruchem! - Oburzyła się szatynka. Mało co mi oczu nie wydrapała. A ja cały czas chichotałam nie mogąc się opanować i zasłaniając się jedną ręką a drugą trzymając za usta. - to wcale nie jest śmieszne!
- Właśnie że jest! Dobra przestań już. - Odepchnęłam ją lekko.
- Zapomniałabym! Co z tymi zajęciami? Zapisy są jutro. - Weschnęłam z rezygnacją widząc jej błagającą minę. Dobra jest. Niczym kot ze Shreka.
- Po co w ogóle się mnie pytasz? Mam jakiś wybór?
- Czyli się zgadzasz?! - Pisnęła z radości. Przytaknęłam lekko głową uśmiechając się.
- Jejku! Będzie fajnie, zobaczysz! - Zaczęła mnie ściskać w swoich ramionach dopóki nie pisnęłam cicho słowa "dusisz". - Sorka ale jestem strasznie podekscytowana!
- Właśnie widzę. Na jakie style chcesz się zapisać?
- Napewno na dwa. Jeden wybiorę ja a drugi ty, okej? - Przytaknęłam głową. - No to ja wybieram hip-hop! A ty?
- Nie wiem. Pomożesz?
- Pewnie! Myślałam nad Danceholl'em albo Jazz'em! - Pomyślałam przez chwilę. Danceholl'u Nie dam rady się nauczyć. A Jazz od zawsze był moim ulubinym tańcem. Też będzie ciężko.
- Chyba wolę Jazz. - Powiedziałam nieśmiało drapiąc się po głowie.
- Spoko. Więc ustalone. Hip-hop i Jazz?
- Tak. Tylko potem się ze mnie nie śmiej! No wiesz… z tego jak " tańczę " - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
- To raczej ty będziesz się ze mnie śmiać. Nie zapominaj że jestem na tym samym poziomie jeśli chodzi o taniec. - Zaśmiałam się głośno a ona razem ze mną.
- Nie wiesz co jest z Liamem?
- Możesz jaśniej?
- Dziwnie się zachowuje. Tak jakby mnie unika.
- Wydaje ci się. Może to dlatego że tak na niego wtedy naskoczyłaś?
- Możliwe. Chyba trochę przesadziłam. - Nagle po całym pomieszczeniu rozdzwoniły się pierwsze słowa piosenki Michaela Jacksona - Man in the mirror. Mówiłam już że Boston jest jego ogromną fanką? Nie? No to właśnie mówię. Też kocham tą piosenkę. Zaczęłam śmiesznie podrygiwać i naśladować głos Michaela. A raczej piszczeć. Nina miała ze mnie niezły ubaw. Zamknęłam oczy i kiwałam głową na wszystkie strony. Piosenka ucichła bo brązowowłosa odebrała telefon. Jęknęłam z niezadowolenia i opadłam na łóżko.
- Już?… Jest dopiero… Dobra… no… - Skończyła z kimś rozmawiać i zwróciła się do mnie. - To moja mama. Każe mi wracać do domu. - Powiedziała smutno. - Odprowadzę cię do drzwi. - Ubrała tylko buty. Na dworze było gorąco, w końcu to już czerwiec. - Widzimy się jutro? - Odparła.
- Dokładnie. O której są zapisy?
- O drugiej. Wpadnę po ciebie o pierwszej. Pójdziemy jeszcze na lody.
- Dobra. - Odpowiedziałam z uśmiechem i mocno ją przytuliłam. - Pa.
- Pa. - Pomachała mi jeszcze ręką i wyszła.
***
Wzięłam w dłonie telefon i wybrałam numer Liama. Odebrał od razu.
- Hej Alice!
- Cześć! Dzwonię żeby spytać czy wszystko w porządku. No wiesz...
- Oh … No tak, wszystko jest okej. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- To dobrze. Co robisz?
- Zamierzałem właśnie oglądać film. Może wpadniesz na nocowanie?
- No nie wiem. - Spojrzałam na zegar ścienny wiszący na przeciwko mnie. Wskazywał dwudziestą pierwszą. Na dworze powoli się ściemniało.
- Proszę. Zanudzę się zaraz na śmierć. - Powiedział a ja zachichotałam pod nosem.
- Okej. Będę za jakieś pół godziny.
- Dzięki wielkie! Czekam. - Wcisnęłam czerwoną słuchawkę po czym zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby i wyszłam mówiąc jeszcze mamie że nocuję u Liama. Na dworze panował półmrok. Bałam się trochę iść sama ale na moje szczęście jego dom nie był daleko. Szłam powoli, nie spiesząc się i rozkoszyjąc chłodnym powietrzem rozwiewającym moje włosy. Aż nagle poczułam szarpnięcie za ramię. Uderzenie w skroń. Ból. Ciemność.
_______________________________________
CO?!?! OMG!!! JEZU, JEZU, JEZU!!! Kto ją porywa?! Malik? O.M.G.!!! Loool bosh, bosh po co ona wyszla?!!! jejuuu !!!!! No i mowilam ze ten portal randkowy bdz ok? xddd ach te moje pomysly :3 ale omg ona niemogla zostac porwana i wgl zbyt malo akcji z liamem ;c smutam ;c i pisz czwarty bo nie dam ci linku. tak to grozba ^^ chyba umarlam. dobranoc...
OdpowiedzUsuńJezu, biedna Alice ;( Podejrzewam ,że porwali ją ci idioci (aczkolwiek słodcy idioci :*) Mam nadzieję ,że nic jej nie będzie ,nie potrzebnie wychodziła czułam ze stanie sie coś złego :(
OdpowiedzUsuń