wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 37




                                  ...



"Czemu tylko Ja rozpaczam? 
Jak mam z tym żyć? 

Czy nie lepiej 
przerwać nić? 
Powstrzymać choć trochę 
to zło, które mnie otacza? 
Ale czy przypadkiem 
z drogi nie zbaczam?"
             


                         * Nina' POV *



Lou. Pomocy. Nie radzę sobie bez ciebie. Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam, ale bez przerwy wszyscy mnie pilnują. 


Chciałabym być tam teraz z tobą, gdziekolwiek jesteś. Dlaczego mnie zostawiłeś? Muszę iść z tobą?? To chyba jedyne wyjście. Dlaczego odeszłeś?






Pociągnęłam nosem, pisząc długopisem kolejne słowa na kartce papieru. I tak nigdy tego nie przeczyta. Jest o wiele gorzej niż przedtem. Nie potrafię żyć bez niego. Po prostu nie umiem.


Nie wiem gdzie podziewa się Alice, ale nie ma jej tu. Nie widziałam jej. Nie słyszałam jej głosu, od twojego pogrzebu. Czy ją też stracę? Tak jak ciebie? 



Westchnęłam, przymykając na chwilę oczy i chowając list do szuflady. Akurat w momencie jej zamknięcia, w drzwiach pojawił się Liam. 


Wcale nie zobaczył niczego nowego. Jest ze mną coraz gorzej i on dobrze o tym wie.



- Nina. - Westchnął cicho, podchodząc do mnie i klękając przy moich kolanach, łapiąc za dłonie. - Nina, weź się w garść.- Pokręcił głową z opiekuńczym wyrazem twarzy. 






- Jego już nie ma i musisz się z tym pogodzić. Musisz od początku nauczyć się żyć. - Przeniosłam wzrok na ścianę nad jego głową, czując zbierające się w oczach łzy. - Musisz być silna. - Mruknął, całując wierzch mojej dłoni i wychodząc z pokoju, zostawiając mnie samą. 



To nie jest wcale takie proste. Po policzku spłynęła mi łza. Podniosłam kolana pod brodę, myśląc nad sensem życia, którego za nic nie mogłam znaleźć. On był moim sensem życia.






                        * Alice' POV * 



Złapałam się za głowę , ciężko oddychając. Boli. Mimo chłodu panującego na zewnątrz i prawie całkowicie zsuniętego okienka w samochodzie, było mi bardzo gorąco, a po moim czole spływały kropelki potu. 



Piekły mnie oczy, a mój mózg dosłownie płonął. Co jest?
- Wszystko w porządku? - Spytał zaniepokojony Zayn, na chwilę odrywając wzrok od jezdni.


- Tak, tak. - Mruknęłam szybko, przełykając ślinę i przecierając twarz dłońmi. Palę się. Jęknęłam cicho, wykrzywiając twarz z bólu.


- Nie. Co się dzieje? - Odparł przerażony.
- Głowa. Płonie. Boli. - Wydusiłam, czując że prawie zieję ogniem. 
- Zawieźć cię do szpitala? - Spytał otwierając szeroko oczy.






- Nie! - Wrzasnęłam, podnosząc się lekko  na siedzeniu. - Wtedy nas znajdą. Muszę się... po prostu przespać... ale... tu jest strasznie niewygodnie. - Z trudem wymawiałam słowa, wijąc się z bólu na siedzeniu pasażera.


- Już jesteśmy. Wytrzymaj jeszcze trochę. Właśnie wjeżdżamy na parking. - Mówił szybko, z paniką w głosie. - Na pewno nic ci nie będzie?


- Nie. Muszę tylko się przespać... - Pokręciłam głową, przygryzając mocno wargę.
- Nie wydaje mi...
- Nic. Mi. Nie. Jest. - Wysyczałam przez zęby, patrząc na niego złowrogo.
- Dobra... Jak chcesz. - Pomógł mi wyjść z samochodu i wynajął pokój. 



Recepcjonistka dziwnie się na mnie patrzyła, za co spiorunowałam ją wzrokiem. Przecież nie umieram. Chyba. 


Gdy tylko znaleźliśmy się w naszym pokoju hotelowym, od razu padłam na łóżko, zrzucając całą kołdrę na podłogę. Po kilku chwilach, już nie reagowałam na nic, bo odpłynęłam.


  
                         * Zayn' POV *



Na prawdę boję się o Alice. Zachorowała? Niby upiera się że nic jej nie jest, ale przecież każdy debil zobaczy że nie może wytrzymać z bólu i jest ciężko chora. 


Nikt nie zachowuje się tak gdy ma zwykłą grypę. Zdecydowanie nie. Jest cała oblana potem, mimo zimnego wiatru na dworze i jej cienkiego podkoszulka. 


Nie wiem co jej jest, ale bardzo się martwię. Na pewno nie przejdzie jej, gdy się obudzi. Może mi wmawiać co chce, ale nie jestem głupi. 



Przęknęłem ślinę, głaszcząc ją po głowie. Co chwila się wierciła i jęczała przez sen. Na jej twarzy widniał grymas bólu. To na prawdę chyba coś poważnego, ale nie możemy jechać do szpitala. 


Szybko nas znajdą i zabiją. Przymknęłem na chwilę oczy, po chwili kładąc się obok niej i obejmując jej drobne ciało, żeby się tak nie rzucała.


 Pocałowałem ją we włosy i westchnęłem cicho, patrząc w ścianę pustym wzrokiem. Musimy to wszystko przetrwać. Nie znajdą nas. Na pewno.



- Wszystko będzie dobrze. - Szepnęłem, przełykając ślinę. - Przejdziemy przez to razem. - Zamknęłem oczy, ściskając ją mocniej w swoich ramionach. Nie jestem sam. Mam moją księżniczkę.



                         * Harry' POV *



Podniosłem się lekko, zmieniając pozycję i siadając na trawie. Nogi mnie już bolą od tego kucania. Zayn kazał mi obserwować jego dom i wysyłać smsy z bieżącymi informacjami. 


Jak na razie cały czas jest tak samo. Pełno ludzi Ricka, krąży wokół domu dzień i noc, co jakiś czas się zmieniając. 



Czy oni są na prawdę tak bardzo głupi, aż myślą że Zayn od tak przyjedzie sobie do domu, wiedząc o ścigających go bandziorach? Prychnęłem cicho, podnosząc lornetkę na wysokość oczu.


 Ciągle to samo. Jakby nie mieli niczego ciekawszego do roboty tylko chodzenie naokoło cudzego domu. Czy oni w ogóle kiedykolwiek sobie odpuszczą? 


Wątpię, że pozwolą Zaynowi od tak zapłacić zaległy dług, skoro już chcą go zabić. Bądźmy jednak dobrej myśli. Zayn musi zdobyć te pieniądze i oddać je Rickowi. Innego wyjścia jak na razie nie widzę.



___________________________________________






4 komentarze:

  1. Czekam z niecierpliwością na now y rozdział i życzę dużo weny! :)
    Cieszę sięl, że dodajesz tak często rozdziały. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no czesc ;D... obiecalam ze przeczytam wczoraj ale nie mialam czasu... no wiec : ROZDZIAŁJETZAJEBISTYICHCESZYBKONASTEPNYBOWIEMGDZIEMIESZKASZ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ALKA PRAWA AUTORSKIE ^^ Jeejku wymiatasz kobietko ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarąbiste ^.^ Naprawdę to uwielbiam

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? To skomentuj, albo zostaniesz zadźgany przeze mnie widelcem <3