* Alice' POV *
- Panno Hanning! Czy ja pani aby napewno nie przeszkadzam?! - Warknęła nauczycielka patrząc prosto na mnie. Trzydzieści par oczu odwróciło wzrok w moją stronę.
- Nie. Oczywiście, że nie. Przepraszam. - Rzuciłam szybko na jednym wdechu czując że moje policzki przybierają kolor pomidora. Nie lubię nadmiernej uwagi ze strony moich rówieśników. Nie gapcie się tak! Zajmijcie się swoimi sprawami. Nie jestem ani trochę interesująca. Jezus... jaka siara..
***
Wyszłam z budynku powszechnie nazywanego 'szkołą' ponieważ skończyłam już wszystkie lekcje. Obejrzałam się w około i nagle na szkolnym parkingu mignęła mi jakaś znajoma twarz. Wróciłam wzrokiem do tego miejsca i doznałam lekkiego szoku. No on był chyba ostatnią osobą, której się tu spodziewałam. Poza Chuckiem Norrisem oczywiście. Stał tam, tak po prostu opierając się o maskę samochodu i paląc papierosa. To on pali?! Co on tu robi w ogóle?! Może nie przyjechał do mnie? Niestety moje wszelkie wątpliwości rozwiał ruch jego ręki przywołujący mnie do siebie. Nie. Tylko nie to. Nie mam ochoty teraz z nim rozmawiać! Ludzie! Pomocy! Westchnęłam głośno i skierowałam swoje kroki w jego stronę.
- Cześć. Co ty tu robisz?
- Przyjechałem po ciebie. Musimy porozmawiać, dobrze o tym wiesz. - Taa… przecież mi to już drugi raz powtarzasz. O czym on chce rozmawiać? O tych wszystkich pocałunkach? Właśnie! Może dzięki tej rozmowie dowiem się o co mu chodzi? Okej… Wypalonego już papierosa rzucił na ziemie i przydeptał butem. Jak on może tak po prostu wyrzucać na szkolny parking takie rzeczy?! To przecież niedopuszczalne! Obszedł samochód. Tak. Ten samochód i otworzył drzwi pasażera patrząc na mnie wyczekująco. Prychnęłam pod nosem i usiadłam na przednim siedzeniu. Po chwili ujrzałam go obok mnie, za kółkiem.
***
- A więc o czym chciałeś pogadać? - Mruknęłam siadając na kanapie.
- Skąd znasz Liama?
- O to samo mogłabym zapytać ciebie. - Podniosłam pytająco brew. - To mój najlepszy przyjaciel od dzieciństwa. - Ten tylko zszokowany wytrzeszczył oczy.
- Serio?
- No. Myślałam że chcesz porozmawiać o czymś innym...
- No właśnie o tym też... - Zaciął się i patrzył na mnie wyczekująco. Mam zacząć? Serio? Nie, dzięki.
Spuścił głowę i patrzył w podłogę. Gdy już myślałam, że nic nie powie, nagle uraczył mnie swoim głosem.
- No bo wiesz... - Zaczął niepewnie.
- No właśnie nie wiem. Mógłbyś mnie oświecić?
- Bo ja…
- Wyduś to z siebie w końcu. - Wywróciłam oczami na dźwięk jego komórki. No chyba tego nie odbierzesz. Mam ci coś zrobić?!
- Przepraszam ale muszę odebrać. - Co? No chyba go pojebało. Patrzyłam na niego z irytacją gdy wyszedł na korytarz z telefonem w dłoni. Prychnęłam głośno i rozłożyłam się wygodnie na kanapie. Wrócił po jakichś pięciu minutach. - Na prawdę przepraszam. - Powiedział siadając spowrotem obok mnie.
- Kto to? - Spytałam z wyraźną ciekawością.
- Nie ważne. - Warknął nieprzyjemnie. Że co? Weź na mnie nie warcz człowieku...
- Chciałeś coś powiedzieć wcześniej. - Zaczęłam. Ze mną nie ma tak łatwo. Myślał że tak po prostu sobie wyjdzie i o tym zapomnę? O nie, nie, nie.
- Ah... Zapomnij o tym. To głupie. - Wyglądał na trochę zmieszanego. O co mu chodzi do cholery? Dowiem się kiedyś? Może jeszcze w tym roku?
- No powiedz. - Znowu przewróciłam oczami powoli już się trochę denerwując.
- Nie, nic. Zapomnij. - No weź się człowieku ogarnij!
- No dobra… więc, skąd ty znasz Liama?
- Po prostu znam. - Spojrzał na mnie nagle tymi ciemnymi oczami. Wydawało mi się że nawet ciemniejszymi niż zwykle. Zdenerwował się? Czemu? Powiedziałam coś złego? Chyba nigdy nie zrozumiem tego człowieka.
- To wszystko o czym chciałeś pogadać?
- No... Powiedzmy. Odwieźć cię do domu albo coś?
- Jakbyś mógł...
***
Nina. Właśnie! Po całym tym 'spotkaniu' z Louisem zadzwoniła do mnie. Powiedziała mi że chyba jej się podoba. Tak przynajmniej wywnioskowałam po tym jak go wychwalała, jaki to on nie jest wspaniały. Zabrał ją potem na lody. Przytuliła się do niego na filmie, bo okazało się, że to był horror i trochę się bała, ale on chyba nie miał nic przeciwko. W sumie to mogliby być razem. Pasują do siebie. Wiem, że Lou nigdy by jej nie skrzywdził i byłaby z nim szczęśliwa, a to jest to czego właśnie dla niej chcę. Chcę żeby była szczęśliwa, a z nim będzie. Louis to mój przyjaciel co dodatkowo daje mu u mnie plusy, a ja jako najlepsza przyjaciółka Niny, jestem zobowiązana do sprawdzenia jej przyszłego partnera. Jak zwykle zresztą, ale w tym przypadku nie muszę. Dobra, nie zapędzam się już tak. Jeszcze nie wiadomo czy będą razem, ale ja bardzo im tego życzę. Bardzo. Zeskoczyłam z blatu i zaczęłam wycierać stoliki ścierką. Przecież muszę pracować a nie wiecznie bujać w obłokach patrząc w sufit. Za to mi pieniędzy nikt nie da. Niestety, takie życie.
___________________________________
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału! ;c ale tak jakoś mam mało chęci na pisanie. Szczególnie dlatego, że nie ma prawie w ogóle komentarzy. Ktoś to w ogóle czyta? Przepraszam jeszcze raz ;>
Rozdział świetny ! Tylko ten Zayn mnie tak denerwoje w tym opowiadaniu ze masakra! Czekam na następny ! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJeśli szukasz niepowtarzalnego zwiastunu na swój blog, zajrzyj tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://zwiastuny-na-blog48.blogspot.com/
cooo?!?! no chyba pojebalo! niech cie ta afrykansko-murzynska mucha ugryzie bo oni mieli kurwa gadac a nie on sb wyszedl i zaraz "odwiesc cie do domu?" pierdol sie zayn... ghhhhh....
OdpowiedzUsuńFajne toooo :D pozdro i weny ~ Misia
OdpowiedzUsuńCieszę sie ,że weszłam na te stronkę, dzięki twojemu opowiadaniu ,nudny wieczór,nabrał kolorów ;*
OdpowiedzUsuń