środa, 14 maja 2014

Rozdział 15

                      * Alice' POV *

Siedzieliśmy już jakiś czas na moim łóżku i rozmawialiśmy na różne tematy. Było całkiem fajnie. Lepsze to niż siedzenie samemu pośród czterech ścian. Szczególnie, że jestem w jednym pokoju z Zaynem. Myślałam, że się rozpłaczę ze wzruszenia, gdy opowiadał o tym, jak bardzo kocha swoją rodzinę i jak wspaniałe są jego siostry. Ja nie miałam mu wiele do powiedzenia w tym temacie. Nie mam rodzeństwa, nie mam ojca… na samo wspomnienie zrobiło mi się nie dobrze. Mam tylko mamę, no i moich najwspanialszych przyjaciół. Gdy mu o tym powiedziałam, nie zareagował jak wszyscy. Nie mówił żadnych zbędnych formułek, tylko po prostu mnie przytulił. Zdziwiłam się nieco, ale byłam mu za to wdzięczna. Moja mama przyszła do nas kilka razy pytając, czy nie jesteśmy głodni itp. Oczywiście za każdym razem odprawiałam ją z irytacją. Zayn był na szczęście tym rozbawiony. Nie ma takiego strasznego wstydu. Uff… najgorsze co może być to siara przed chłopakiem, który mi się podoba... Zaraz. Wróć. Co?! On mi się wcale nie podoba! Tak... Tak mi się wydaje. Nie, napewno nie. Czemu ja w ogóle myślę o nim pod tym kątem? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. Pewnie nawet z wyglądu mu się nie podobam. Weź się ogarnij, Alice. Zaraz chyba strzelę sobie w twarz. 
- Hej! Żyjesz? - Zobaczyłam machającą zaraz przed moją twarzą dłoń mulata. Zawiesiłam się? O nie... Jeszcze większy wstyd.
- Taa… sorry. - W tym momencie wyglądałam pewnie jak pomidor. Gorzej już być nie może.
- Pytałem czy może miałabyś ochotę wyjść na spacer, nie jest jeszcze tak późno. - Spacer? Z nim w sumie nic mi nie grozi.
- Myślę, że to całkiem dobry pomysł. - Stwierdziłam wstając z łóżka. - Idziemy? - Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Okej. - Mruknął idąc za mną po schodach. W drodze do drzwi wejściowych zachaczyłam jeszcze o salon informując moją rodzicielkę o spacerze z Zaynem, na co zrobiła podejrzanie zadowolony wyraz twarzy. Nie wnikam w szczegóły. 

                           ***

- Przychodziłam tu z moim tatą. - Powiedziałam patrząc na piękny zachód słońca nad jeziorem. Wspomnienia wracają a w moich oczach gromadzą się łzy.
- Oh... - Westchnął tylko obejmując mnie ramieniem i przyciskając do swojej klatki piersiowej. Właśnie to jest najlepsze. Nie pociesza mnie, nie mówi, że mu przykro z tego powodu, że mi współczuje. Poprostu mnie przytula pozwalając wypłakać się na swoim ramieniu.


Nie potrafiłam powstrzymać wodospadu łez spływających po moich policzkach i moczących koszulkę mojego... przyjaciela? Chyba mogę już go tak nazwać. Przyprowadziłam go do tego miejsca. Zdecydowanie mu zaufałam. Byle kto nawet o nim nie wie, ale on przecież nie jest dla mnie byle kim. Spajrzałam prosto w jego piękne, błyszczące oczy. Wyrażały tylko ogromną troskę i... miłość? Nie, to nie możliwe. Może on... nie... a ja go tak odrzucałam za każdym razem. Jestem okropna. Przecież on tylko się o mnie martwi. Czemu tak dziwnie na mnie działa? Może też coś do niego czuję. O ile on w ogóle czuje coś do mnie. Westchnęłam głośno. Co to ma być? Dlaczego właśnie przyznałam, że zakochuję się w mężczyźnie, którego znam tak krótko? To jest zbyt trudne, dziwne, ale to prawda. - O czym tak myślisz? - Odparł gładząc dłonią moje włosy. Nie wiem czy aby napewno chcesz to wiedzieć. Co? Powiem mu, że się w nim zakochałam? Pewnie to nawet nie to. Raz go odrzucam, potem myślę, że go kocham. Co jest ze mną nie tak? Może powinnam mu powiedzieć?
- O tobie. - Odparłam po części mówiąc prawdę. Ja nigdy nie mówię niczego prosto z mostu, gdy nie jestem tego pewna. To jest cholernie trudne. Spojrzał na mnie zaskoczony, jakby nie wierzył, że to powiedziałam.
- Naprawdę? - Przytaknęłam niepewnie głową. - O tym jak bardzo mnie nie znosisz i jak wkurzający jestem? - Mruknął lekko zdekoncentrowany.
- Nie. - Odparłam cicho. Jeszcze bardziej się zdziwił. Jejku… czuję się strasznie zażenowana. Skończ ten temat, proszę.
- Jak to? Więc o co chodzi? - Odsunął się ode mnie kawałek żeby spojrzeć mi w oczy. Spuściłam głowę i unikałam jego wzroku. 
- Nie ważne. - Mruknęłam pod nosem.
- Jak już zaczęłaś to skończ. - Podniósł moją głowę za podbródek, tym samym zmuszając mnie do złapania z nim kontaktu wzrokowego. Nie. Odsunęłam się od niego o kilka kroków. Nagle spanikowałam, odwróciłam się na pięcie i uciekłam. Stchórzyłam. Weźmie mnie za idiotkę ale nie obchodzi mnie to w tym momencie. 

                               ***

Jestem totalnie, maksymalnie wkurwiona. Na kogo? Na siebie. Jak mogłam się tak zachować? Jak cholerne dziecko. Uciekłam, bo bałam się mu o tym powiedzieć. Głupia ja. Nie mogłam rozegrać tego inaczej? No nie wiem... zmienić temat? Ale nie, ja oczywiście musiałam schować głowę w piasek. Gratuluję odwagi samej sobie. Może jakieś oklaski?… nie? Chodziłam po pokoju tam i spowrotem nie wiedząc co ze sobą zrobić. Jedyny powód dlaczego nie zdemolowałam całego pokoju ze złości jest taki, że nie będzie chciało mi się sprzątać a mojej mamy w to wszystko nie mieszam. Może powinnam do kogoś zadzwonić i się wyżalić? Raczej nie zwrócę się z tym problemem do Liama. Zostaje moja Nina. A co jeśli jest z Louisem? Albo już śpi? Nie chcę jej w niczym przeszkadzać, ale tu chodzi także o moje problemy sercowe. Jezu... to nawet brzmi żałośnie. Przewróciłam oczami i w końcu zdecydowałam się wybrać numer Niny. Odebrała prawie od razu.
- Cześć Alice, co tam? - Przywitała się wesoło.
- Nie ciekawie. - Mruknęłam głosem wypranym z emocji. No może zostało jeszcze trochę gniewu.
- Co się stało? - Spytała od razu z troską.
- Dużo się stało. Nie wiem czy to za bardzo na telefon. - Odparłam kręcąc się na obrotowym krześle.
- Oh.. to naprawdę coś ważnego.
- No tak mi się wydaje.
- W sumie to ja też mam ci coś ważnego do powiedzenia. - Powiedziała z wyczuwalną radością w głosie.
- Chyba się domyślam.
- To co? Jutro po ciebie przyjdę i wyjdziemy do kawiarni albo coś. 
- Okej. O której.
- Nie wiem. O trzynastej? Tylko niech cię już nikt więcej nie porywa. - To miał być żart? 
- Dobra. Do zobaczenia. - Rozłączyłam się i usiadłam na łóżku. Dzisiaj w ogóle zasnę?


______________________________________________________________________

3 komentarze:

  1. Mojeeee <333 EJ! mówiłaś mi w sql że ona mu powie !! oberwiesz za to! loool... no dlaczego ona mu nie powiedziała?!?!?! wgl "W sumie to ja też mam ci coś ważnego do powiedzenia." a ja w głowie *na spotkaniu niny i alice* "Chodze z Louisem! - wykrzyczała i zaczęła biegać i piszczeć między stolikami jak małpa wypuszczona z zoo." taaa moja wobraźnia.... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg. Omg. Przeczytalam dzisiaj caly. Kocham. Kocham. Kocham
    Jezu dziekuje...
    Fantastyczny rozdzial.
    Pozdrawiam, @MirrorPlz :)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? To skomentuj, albo zostaniesz zadźgany przeze mnie widelcem <3